wtorek, 30 stycznia 2018

Półmetek projektu 62


Zawsze chętnie brałam udział w wyzwaniach, zwłaszcza na początku roku, bo dawały motywacyjnego kopa do spełniania założeń. W zdecydowanej większości były to challenge dotyczące bardziej ludzkiej niż psiej części życia. Najlepiej wspominam wyzwanie dotyczące przygotowań do matury, w którym każdego dnia pojawiały się zadania, a ich rozwiązywanie dawało punkty do klasyfikacji tygodniowej. Siedem osób z największą ilością punktów wymyślało zadania na kolejny tydzień. Co ciekawe dość dużo rzeczy, których się wtedy nauczyłam nadal pamiętam ;) Inne wyzwania, w których brałam udział to np popularne 'napiszę pierwszy rozdział pracy dyplomowej do końca stycznia' lub 'przeczytam X książek w 2017 roku' oraz chyba najbardziej znane wśród psiarzy 'X km z psem w danym roku'.

Dlaczego zdecydowałam się na Projekt 62? Bo daje dużo luzu, nie ma w nim sztywnych zasad, właściwie każdy może podejść do wyzwania inaczej. Bardzo nie lubię planować czegoś co wiem, że ma tylko 50% szans na powodzenie, albo nawet 80%. Dla mnie to już za duże ryzyko na porażkę, a jednak wolę zrobić mniej, a z sukcesem niż walczyć o niemożliwe i skończyć z niczym. Oczywiście mowa tu o planowaniu wyzwań/celów, nie znaczy to, że w życiu w ogóle nie ryzykuję :) 



Dlatego do mojego pierwszego bardziej psiego wyzwania podeszłam bardzo spokojnie z następującym założeniem: 
- w każdym tygodniu zajmiemy się jedną sztuczką/umiejętnością. 
Tylko tyle. 

Albo aż tyle, jeżeli założymy, że wcześniej miałam małą motywację do robienia czegoś niewielkiego z dwoma psami codziennie. Raczej po prostu robiłam coś od czasu do czasu, albo nie robiliśmy niczego konkretnego. 


Aktualnie jesteśmy na półmetku. Podczas tej pierwszej połowy wyzwania skupiliśmy się głównie na sztuczkach, które zawsze chciałam mieć, czyli: 
  • ze Zgredką: 
    • dog catch - taki prawdziwy, że piesek hopsa na rączki, a nie że hopsa do zabawki a my go łapiemy 
    • wskakiwanie na plecy - must have, Żebradorek robił i nie zginęłam to i Zgredziu robi :) 
    • wchodzenie na małe powierzchnie - to był dobry moment na to,
    • hopsy-pląsy w górę - piesek, który tak lubi skakać musi to umieć. 
  • z Żebradorkiem:
    • podnoszenie bocznych łap -  fit senior musi to umieć, 
    • ukłon - zawsze nam tego brakowało,
    • przechodzenie bokiem nad tyczką - fit ćwiczenie,
    • przechodzenie bokiem przez dwie tyczki - ćwiczenie, które nas prawie wykończyło, bardzo trudne dla seniora.
Bardzo się cieszę, że pierwszą połowę mamy zaliczoną, jestem bardzo zadowolona z efektów i z utrzymania własnej motywacji. 


Co planujemy na drugą część projektu?

W tym miesiącu chciałabym skupić się na fitnessie i każdego dnia robić jedną krótką fit-sesję z Żebradorkiem, natomiast Zgredowi chcę pokazać, że może być jeszcze bardziej świadoma swojego ciała :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz